poniedziałek, 25 lutego 2013

"Szczęście składa się z pożądania i nadziei jego zaspokojenia."


Viviene Jacqueline Culiwen
| Pirokineza |  Transmogryfika​cja |
| Sukub | Ur. 02.03.1820r |
| Wygląda na 20 lat |
| Heteroseksualna | 
 | Włoszka |




-Viviene, do diabła, gdzieś ty się podziewała?!
 -Nie Twoja sprawa, suko!


-Jak mogłaś?! Przygarnęłam Cię, a ty mi się tak odpłacasz?!
-Zamknij się, bo Cię wydam, wiedźmo!


-Zabiłaś własną matkę, a teraz mnie próbujesz wykończyć?!
-Zamilcz! Zamilcz! Zamilcz!!


 -Viviene! Co ten nagi mężczyzna robi w Twojej szafie?!
-Eem... Zboczeniec chciał mnie podglądać?


-Jesteś taka sama jak Twój ojciec! Wynoś się z mojego domu!
-Jeszcze mi za to zapłacisz, dziwko!



 
  Te kilkanaście zdań, wprost idealnie opisuje dotychczasowe życie Viviene. Jeśli ładnie ładnie poprosisz to mogłabym przeczytać Ci kartkę z jej starego, zakurzonego pamiętnika... Tak? No to usiądź wygodnie i posłuchaj...



Rok 1839, Wenecja.
Przeciągnęłam się na łożu, mrucząc niczym kotka. Byłam zadowolona, wypoczęta oraz zaspokojona. Czego więcej można chcieć?
Otworzyłam oczy i spojrzałam na mężczyznę leżącego obok mnie. Czy był przystojny? Jeszcze jak! Nieco przydługie blond włosy były lekko roztrzepane. W czekoladowych tęczówkach pojawiły się radosne ogniki, gdy zaczął wodzić palcem po moim nagim brzuchu. Kilkudniowy zarost tylko dodawał uroku mężczyźnie.
O ile mnie pamięć nie myliła, był inkubem. 
-Bambino*, jesteś przesłodka. -rzekł i ujął mą twarz w swoje dłonie i złożył na mych wargach czuły pocałunek. Po chwili odsunęłam się od niego. Uśmiechnęłam się leciutko, po czym zwinnie wyskoczyłam z łoża.
Inkub, którego imię brzmiało Nathaniel, zagwizdał z aprobatą.
Schyliłam się, by podnieść swoją bieliznę i następnie cisnąć ją w kierunku mężczyzny.
Trafiłam prosto w twarz.
Zaśmiałam się cicho, zauważywszy minę Nathaniela. Wyglądał uroczo z dolną częścią mej bielizny na głowie.
Zerwał się z łoża i z zadziwiającą prędkością do mnie podbiegł. Położył dłonie na mych biodrach i władczym ruchem do siebie przyciągnął. Moje piersi rozpłaszczyły się na jego umięśnionym torsie. Obdarzył mnie namiętnym pocałunkiem, a ja wplotłam palce w jego włosy.
I wtedy usłyszałam krzyk swojej macochy.
-Viviene, czas wstawać!
Chwilę później usłyszałam jej ciężkie kroki.
Wyrwałam się z objęć inkuba i podbiegłam do szafy, by przeszukać jej zawartość. Po chwili znalazłam prostą, czarną suknię przeplataną srebrnymi nićmi. Ubrałam ją i zwróciłam się do Nathaniela. 
-Do szafy, ale już! -nakazałam wskazując palcem owy mebel.
Przyglądał mi się przez chwilę, jakby analizując, czy mam się dobrze, jednak posłusznie wykonał polecenie. Pośpiesznie domknęłam za nim drzwiczki, słysząc donośne pukanie.
-Proszę, bądź cicho. -szepnęłam do inkuba. -Możesz wejść. -dodałam już głośniej.
Po chwili stała obok mnie drobna kobieta o czarnych, przyprószonych siwizną włosach i lazurowych oczach, które uważnie lustrowały otoczenie.
-Viviene... -zaczęła oburzona. - ...do kogo należą te męskie ubrania porozrzucane po pokoju?!
-To nie Twoja sprawa. -warknęłam.
Czemu, do diabła, ona po prostu nie mogła dać mi spokoju?!
Macocha posłała mi wściekłe spojrzenie, po czym przeszła przez pokój.
Usłyszałam śmiech dochodzący z szafy i przeklęłam w myślach głupotę Nathaniela. Czarownica podeszła do niej, po czym otworzyła drzwiczki.
Jej oczy rozszerzyły się chyba najbardziej jak mogły, a dłoń powędrowała do góry, by zakryć rozchylone ze zdziwienia usta.
-Viviene! -krzyknęła po chwili. -Co ten nagi młodzieniec robi w Twojej szafie?!
-Eem... Zboczeniec chciał mnie podglądać? -powiedziałam niepewnie.
Macocha zacisnęła dłonie w pięści tak, że pobielały jej kłykcie. W oczach czarownicy dało się dostrzec niebiezpieczny błysk.
-Wyprowadź stąd tego sukinsyna i niech mi się więcej na oczy nie pokazuje! -wrzasnęła.
Mogłam przewidzieć, że Nathaniela łatwo zdenerwować.
Inkub wyszedł z szafy i z furią wymalowaną na twarzy, skręcił mojej macosze kark.
-Nie jestem sukinsynem. -powiedział cicho, lecz dobitnie. 
Odwrócił się do mnie i posłał przepraszający uśmiech. Może i nie lubiłam mojej macochy, lecz byłam do niej przywiązana. Jej śmierć uaktywniła jeden z moich darów. Pirokinezę.
Z moich rąk buchnął płomień, który zaczął trawić biednego Nathaniela. 
I właśnie wtedy unicestwiłam pierwszego i zarazem ostatniego inkuba jakiego spotkałam. 
A mogło być nam tak dobrze... 

Skoro już Ci przeczytałam kartkę z pamiętnika Viviene, to chyba mogę Ci zdradzić jaka ona jest, prawda? No więc posłuchaj...
Cicha i niepozorna. Czasem bywa miła, pogodna oraz uprzejma, jak jej matka. Spokojna. Nie pocieszy, jeśli zobaczy, że cierpisz. Nie pomoże, jeśli zobaczy, że potrzebujesz pomocy. Nie porozmawia, jeśli zobaczy, że rozmowa jest konieczna. Nie odpowie na pytanie, jeśli zobaczy, że interesuje kogoś odpowiedź. 
Często impulsywna, czepialska oraz złośliwa, co niestety ma po ojcu.
Marzycielka. Niepoprawna romantyczka. Tak, to wszystko tyczy się Viviene.





Informacje dodatkowe o Viviene:
  • Nigdy nie zabiła żadnej istoty ludzkiej,
  • Ma małą kotkę o imieniu Ines,
  • Jest uzależniona od nikotyny,
  • Czasem ogląda kreskówki,
  • Nigdy nie poczuła smaku miłości,
  • Lubi wytrawne wino,
  • Słucha rocka oraz metalu,
  • Uwielbia czekoladę,
  • Kocha tańczyć,
  • Wynajmuje spore mieszkanie w Moonlight City. 
 
 
[ Bambino- kochanie, Twarzyczka- Megan Fox, Cytat- Karol Bunsch.
Witam. ^^ Wiem, że KP nie jest jakaś przepiękna, ale jest. Zapraszam do wątków. Ani ja, ani Viv nie gryziemy. ^^]

 
Do góry